czwartek, 18 lipca 2019

Akcesoria spacerowe - aktualizacja

Należę do tego grona psiarzy, którym ślinka cienkie na widok nowego wzoru obroży, a nowinki na tematy psich akcesoriów czytamy z zapartym tchem. Nie twierdzę, że mój pies potrzebuje dziesiątek obroży i setek smyczy (jeszcze niestety do takich liczb nie dobrnęłyśmy), ale po prostu lubię je mieć. Ich kupowanie sprawia mi większą frajdę niż zakup nowych ubrań dla siebie, serio! O ile już mogę na to pozwolić (co ostatnimi czasami zdarza się rzadko, bo mój portfel płacze i świeci pustkami) to na piesku nie oszczędzam. Zdaję sobie jednak sprawę, że w porównaniu z niektórymi osobami nasza kolekcja jest malutka, ale wszystko w swoim czasie. 😋

Kilka kwestii technicznych (i wizualnych) - przepraszam za jakość zdjęć, słoneczko nie współpracowało. Wiedzieliście, że po roku nieużywania gimpa, można zapomnieć, jak co się w nim robi? Także wybaczcie dzisiejszą oprawę graficzną, ja się poprawię, będzie lepiej i ładniej, obiecuję!

Dzisiejszy post jest aktualizacją psich akcesoriów spacerowych na blogu, bowiem podobny pojawił się w 2015 roku; możecie porównać, jak mocno zmieniła się nasza kolekcja - klik!

Obroże

Coś, co chyba każdy maniak kocha najbardziej (no, może zaraz po zabawkach). Plusem posiadania małego pieska jest to, że obroże w tych rozmiarach są stosunkowo tanie. Mimo, iż zwykle używamy w kółko jednej i tej samej obroży (a niektórych wcale), uważam, że nasz zbiór jest zdecydowanie za mały i właśnie planuję zakup kolejnej. 😍


1| Parciana obroża noname - pierwsza obroża Tosi, nosiła ją jako maleńki papiś (no sami spójrzcie jaka była w niej słodka klik!).

2| Parciana obroża z bandamką noname - kupiona na jakiejś wystawie, no bo tak, bo ładna. Noszona przez Tosię raczej mocno sporadycznie.

3| Parciana obroża noname - pamiątka po Tropku. 

4| Niebieska skórzana obroża noname - kupiona bodajże jako druga obroża Tosi, zaraz po tej małej czerwonej. Podobnie jak ta powyższa, ubierana rzadziej niż raz w roku. Doszyłam do niej granatową kokardę, której niestety na zdjęciu nie widać, no i przyczepiłam niebieskiego pieska, którego właściwie nie wiem skąd mam.  

5| Odblaskowa obroża w łapki Trixie - kupiona raczej dla Tropcia, ale niestety nie miał długiej przyjemności jej nosić. Do Tosi jakoś mi nie pasuje, "chowa" się w jej ciemnym futerku, toteż raczej kurzy się w szafie. 

6| Mac Leather różowa obroża Zolux - jest po prostu słodka, jak mogłabym nie kupić jej mojej księżniczce? 

7| Różowa obroża w pandy Furkidz - kupiłam ją przypadkiem na wystawie i od tego czasu zawładnęła moim serduszkiem. Była z nami chyba wszędzie, Tośka wygląda w niej przeuroczo! Zdecydowanie nasza ulubiona obroża, jej recenzję możecie przeczytać tu
Do obroży doczepiona jest adresówka My Family. 

8| Aqua Violet obroża Warsaw Dog - również znajduje się na podium naszych ulubionych obroży (w sumie moich, bo psu to wszystko jedno), mamy smycz do kompletu. Adresówka również tej firmy.

9| Arbuzy obroża Hauever - również posiadamy ją w komplecie ze smyczą, jest śliczna, ale jakoś nie ma "tego czegoś". Na zdjęciu z adresówką Edeil. 

10| Hurtta LifeGuard obroża NEON - kupiona dawno temu za śmieszne pieniądze w zamówieniu grupowym bodajże z Finlandii. Jest do niej doczepiona adresówka PetMark, której recenzję przeczytacie tu

11| Piórka obroża White Fox - Tosia dostała ją w prezencie, ale bardzo mi się podoba. Myślałam, że biała obroża będzie podatna na zabrudzenia, tymczasem nie musiała być czyszczona jeszcze ani razu. Na zdjęciu z adresówką tej samej firmy. 

Szelki

Zakładam je Tosi prawie na każdy spacer, a mimo to nasz zbiór nie jest szczególnie imponujący, choć mam nadzieję, jeszcze się to zmieni. 

1| Szelki Hurtta Active - zdobyłam je również dzięki grupowemu zamówieniu. Zakładam je Tosi głównie zimą, raczej nie nosi ubranek, toteż szelki spełniają nieco izolującą funkcję. Ich recenzja na blogu tu

2| Szelki Hurtta Y - najukochańsze, wymarzone i wyśnione szelki, które sprawują się doskonale od wielu lat na prawie każdym spacerze. Od dłuższego czasu rozglądam się za jakimiś nowymi Hurttami, żadne jednak nie wpadły mi w oko tak jak te. Wydaje mi się, że dla Tosi są one najwygodniejsze ze wszystkich, które posiadamy. Recenzja szelek tu
Na zdjęciu z adresówką SafePet. 

3| Szelki materiałowe dla kota Trixie - chciałam wyprowadzać mojego kota na spacery, on jednak był innego zdania. Szelki posiadają rzep z napisem "Gentelman" albo "Lady". Cody po ich założeniu zachowuje się jak sparaliżowany. W sumie jakby ktoś chciał, chętnie się ich pozbędę po okazyjnej cenie (w zestawie ze smyczą!). 

4| Szelki zabudowane Julius-K9 - były to pierwsze "porządne" szelki mojego psa. Mega dawno ich nie używałyśmy, ale leżą w szafie, tak z sentymentu. 

5| Szelki Prisma Zee Dog - czaiłam się od dłuższego czasu, w końcu mamy je! Czekają, aż zbierze się więcej nowych rzeczy, aby pokazać Wam je w haulu. Są z nami stosunkowo krótko, póki co odczucia mam pozytywne, prócz paska, który nieustannie przesuwa się w którąś ze stron, ale myślę, że wymaga to po prostu kilku moich poprawek. 

6| Szelki Sowinka Design - robione na zamówienie, nie wiem czy widać, ale na obrazku znajdują się postacie Disneya w świątecznym motywie. Szele są podszyte super miękkim czerwonym futerkiem. Tosia nosi je głównie zimą. 

Smycze

Miałam ich dużo więcej, ale znaczna część padła ofiarą psich ząbków, część wydałam do schronisk lub porozdawałam psom rodziny. 

1| Smycz przepinana Arbuzy Hauever - przypadkowo zamówiłam pół centymetra za szeroką, jakoś tak mi nie pasuje, no nie leży w ręce. Ale przynajmniej jest śliczna!

2| Smycz przepinana Aqua Violet Warsaw Dog - najukochańsza smycz, biorę ją na każdy spacer. Nie widać na niej brudu (!), przy moim nieciągnącym piesku nie parzy w dłonie, no i ahh, te niebieskie karabińczyki, czego chcieć więcej? 😍

3| Skórzana smycz przepinana noname - pamiątka po Tarze, może kiedyś jeszcze komuś posłuży. 

4| Zwykła smycz przepinana noname - bardzo ją lubiłam, przed zakupem smyczy z Warsaw Doga towarzyszyła nam prawie ciągle, teraz kurzy się w szafie. 

5| Smycz dla kota Trixie - według mnie strasznie niepraktyczna, jest zrobiona cała z takiej gumy, rozciąga się, trudno mieć nad zwierzęciem kontrolę. Również chętnie się jej pozbędę. 

6| Parciana smycz przepinana noname - jedna z pierwszych smyczy Tosi, młoda kiedyś nawet ją przerwała (szarpnęła na widok kota), ale po wizycie u krawcowej wszystko jest z nią ok. Wizualnie jednak nie spełnia już moich preferencji, toteż leży sobie tak w razie "w". 

7| Skórzana smycz noname - stara jak świat, zakupiona około roku 2003, gdy ja byłam malutka, a w naszym domu pojawił się szczeniak. Przeżyła mnóstwo spacerów, wyjazdów i zabaw trzylatki. Przez długi czas był do niej przyczepiony metalowy, złoty dzwoneczek, ale zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. 


8| Automatyczna smycz taśmowa Flexi - ma 5m i jest bodajże do 50kg. Tata kupił ją Tarze, ale jest tak ciężka, że po 15 minutach spaceru ręka mnie bolała. 

9| Automatyczna smycz taśmowa Flexi - również 5m, nie pamiętam jednak do ilu kg. Długi czas moja ulubiona smycz, potem jednak przeniosłam się na standardowe i już jej nie używam, za to mama zabiera ją na każdy spacer z Tosią.  

10| Automatyczna smycz linkowa Flexi - pierwszy automat Tosi, ma 3m i jest do 8kg. Niestety, zamiast taśmy posiada linkę, która jest według mnie mocno niebezpieczna (wystarczy przejechać komuś po gołej łydce, aby przeciąć skórę), również chętnie się jej pozbędę jeśli ktoś chce. 

Wszystkich trzech powyższych rzeczy używam sporadycznie, bądź wcale, jeśli ktoś byłby zainteresowany kupnem po promocyjnej cenie, zachęcam do kontaktu. 😇

11| Linka 5m noname - kupiona ze względu na obóz, ale już na takie nie jeździmy, a Tosia nie ma problemu z odwoływaniem się. 

12| Linka 10m noname - powód kupna ten sam co wyżej, ale linka jest ciężka i ma duży karabińczyk, nadaje się raczej dla dużego psa albo szczeniaka dużej rasy. 

13| Smycz z amortyzatorem z Biedronki - właściwie nie wiem po co ją kupiłam, taki spontan. Na zwykłe spacery jest za krótka i niewygodna, praktycznie nieużywana (nitka z boku wychodzi, bo zaczepił się o nią rzep).

Inne

Prócz obroży i smyczy na spacerze przydaje się mnóstwo innych rzeczy, zatem grzechem byłoby ich tutaj nie pokazać. 

1| Buciki ochronne Trixie - kupione, gdy Tośka miała przecięty opuszek i musiała nosić opatrunek. Przydają się szczególnie zimą, świetne jako ochrona np. przed solą wysypaną na chodnikach. 

2| Ubranko po sterylizacji - zostawiłam, tak jakby co (tfu!). 

3| Szalik dla psa - uduście mnie, nie wiem jakiej jest firmy. Kupiony w TK Maxx, oczywiście nie nosimy go na normalne spacery, służy jako rekwizyt do zdjęć. 

4| Ubranko ochronne na łapkę - jak wyżej, gdy młoda miała boliłapkę. 

5| Kantarek Trixie - położyłam go chyba odwrotnie, podobnie jak kaganiec leżący obok, wybaczcie moje nieogarnięcie. xD W każdym razie kantarek służył nam do udawania kagańca w pociągu. 

6| Kaganiec materiałowy Trixie - również kupiony z myślą o pociągu i chyba psim obozie, ale młoda potrafi go ściągnąć w ciągu jednej sekundy. 

7| Kaganiec plastikowy noname - zdobyty dzięki uprzejmości Ani (klik), Tosia może w nim swobodnie otwierać pyszczek i sapać. Przydaje się w pociągu i u weterynarza. Wcześniej Tośka miała zwykły metalowy kaganiec, ale wyglądała w nim jak morderca, a poza tym był ciężki i bolało, jak mnie nim uderzyła. Oddałam go chyba do jakiegoś schroniska. 

Ubranek miałyśmy naprawdę sporo, ale większość powędrowała do schronisk albo psów znajomych. Tosia nie jest pieskiem, który koniecznie musi zimą nosić ubranko, ma dość gęstą okrywę włosową, ale są dni, gdy dla własnego komfortu chciałabym, aby je miała. Nadal szukamy "tego jedynego", może do następnej zimy coś znajdziemy. 


8| Saszetka na biodro z Biedronki - zdecydowanie ulubiona, ma dwie przegródki, bez problemu mieści smaczki, woreczki, piłkę i telefon.  

9| Saszetka na biodro Trixie - lata świetności ma już niestety za sobą, ale służyła mi dzielnie wiele lat. Posiada trzy przegródki i niewidoczne na zdjęciu kółko, do którego można przyczepić smycz (albo np. klucze). Wcześniej miałam jeszcze zwykłą saszetkę bez paska tej firmy, ale wydałam ją w lepsze ręce. 

10| Rozkładany bidon na wodę Trixie - używałyśmy go długi czas, towarzyszył nam na dłuższych spacerach, niestety butelka zaczęła przeciekać. Od tego czasu jestem zwolenniczką składanej miski (zapomniałam zrobić jej zdjęcie) i po prostu zwykłej butelki z wodą. 

11| Klikery - czerwony to taki standardowy chyba z Trixie, a żółty dostałam w gratisie na Karusku. Różnią się odgłosem, żółty jest zdecydowanie "mocniejszy", moim faworytem pozostaje ten czerwony. 

12| Gwizdek dla psów - niby wytwarza jakieś ultradźwięki, których ludzkie ucho nie słyszy, jednak na moich zwierzakach też nie robi jakiegoś wrażenia. 

13| Miski podróżne - moja mama kupiła je (sama z siebie!) w Dino. Jeszcze nietestowane. 

14| Pojemnik na woreczki - must have każdego psiarza! Zapas woreczków to podstawa każdego wyjścia z psem. 
To byłoby na tyle, mam nadzieję, że za kilka lat zrobię kolejną aktualizację, a akcesoriów będzie jeszcze więcej (ah, to maniactwo...). Na zdjęciach niestety nie ma trzech prześlicznych obroży z Furkidza mojego kota, ponieważ wszystkie zgubił. Musicie użyć wyobraźni albo uwierzyć na słowo - wyglądał cudownie w błękitnej obroży w pszczółki.

3 komentarze:

  1. Mam tak samo :) Wolę kupować coś fajnego moim psom niż sobie. Teraz szczególnie mogę się wyżyć zakupowo, bo obok Pana Psa mam tęż sunię. A wiadomo przy suni można bardziej poszaleć w kolorach. Moje ulubione firmy to Hauever i Warsawdogi. Uwielbiam wszelkiego typu targi dla zwierząt, wystawy - tam jest inny klimat zakupowy, niż przy zakupach przez neta. Mam też oczywiście w naszej psiej szafie zakupowe niewypały, ale cóż zdarza się najlepszym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie takie akcesoria co zostały tutaj wymienione to tak naprawdę absolutna podstawa dla każdego spacerowicza z psem. Ja jednak poszłam krok dalej i zamówiłam degażówki https://sklep.germapol.pl/pl/degazowki.html gdyż chcę sama zacząć strzyc mojego psiaka. Mam nadzieję, że mi to wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń