niedziela, 19 lutego 2017

Nowy członek ferajny?


Powyższe zdjęcie niedawno wylądowało na facebook'u. Zrobiłam to poniekąd celowo - byłam ciekawa reakcji ludzi na moje zdjęcie z obcym psiakiem. Szybko dotarła do mnie fala gratulacji i pytań, czy piesek jest mój. Niedługo potem napisałam krótkie wyjaśnienie w komentarzach, jednak wiele osób nadal nie wie, kim jest ten kundelek ze zdjęcia, więc w dzisiejszym poście uchylam rąbka tajemnicy...


Monki, bo takie imię otrzymał pan ze zdjęcia (nie ja wybierałam 😝) to pies w większej części należący do mojego chłopaka. Jakiś czas temu został mu podrzucony... ot tak, po prostu przez płot. Tego samego dnia na innej ulicy znaleziono niemal identycznego szczeniaczka, na dodatek w tym samym wieku - po prawej stronie widzicie jego zdjęcie. Psiak trafił do przytuliska i otrzymał imię Wafel, na szczęście znalazł już domek.
Monki aktualnie ma około pół roku, póki co dopiero uczymy się wychodzić wspólnie na spacery (szelki są okej, ale w połączeniu ze smyczą już ble), nie robimy nic szczególnego, głównie dlatego, że czas i pogoda nam to znacznie utrudniają - jednak już wiosną mam zamiar porządnie wziąć się za młodego. 😉 Jak na szczeniaka przystało, ma mnóstwo energii, werwy i radości. Niestety, nie wiem, co spotkało go w przeszłości, ale jest dość lękliwy - zachowuje się często, jakby dosłownie wstydził się do mnie podejść. Kocha się przytulać, potrafi przylgnąć do człowieka całym ciałem, położyć główkę na jego ramieniu i trwać tak nieruchomo przez długi czas, jednak najpierw musi się przekonać. Z początku ma często podkulony ogon, dopiero po czasie zaczyna się rozkręcać. Tak jak pisałam na początku, Monki należy do mojego chłopaka, jednak można powiedzieć, że w pewnym sensie jest też mój, a przynajmniej będę z nim ćwiczyć, co z tego wyjdzie - zobaczymy.
Wobec innych psiaków jest cudowny, nie ma w nim cienia agresji, świetnie dogaduje się z Tosią, która zna go od początku. Potrafią przebywać w jednym pomieszczeniu przez dłuższy czas razem bez ani jednego warknięcia, co dla Tośki jest ogromnym sukcesem. Zachowuje się wobec młodego wspaniale. Wystarczy jedno moje hasło, aby zostawiła piłkę (swoją najukochańszą planetkę) i oddała ją Monkiemu. Jestem z niej strasznie dumna i mam nadzieję, że ich relacje pozostaną takie jakie są, a jeśli się zmienią to na jeszcze lepsze. Kto wie, jeśli wszystko potoczy się dobrze, może czeka nas nawet wspólne seminarium? Zawsze marzyłam, aby jechać na obóz z dwoma psami, a póki co nie zanosi się na to, abym miała kolejnego "swojego" psa.
Przygotujcie się na to, iż Monki będzie częściej pojawiał się w postach - mam nadzieję, że będzie o czym pisać! Jest świetnym psiakiem, wystarczy tylko trochę cierpliwości i spokoju (na entuzjastyczne "najs", którego używam zawsze w przypadku nagradzania Tosi zareagował podkuleniem ogona, więc muszę nauczyć się zachowywać nieco delikatniej), aby wyciągnąć z niego potencjał. To młody psiak, wszystko przed nami, mamy w końcu tyle możliwości. No cóż... byle do wiosny!

9 komentarzy:

  1. Cudny Monik! Dobrze, że do was trafił ;) Życzę powodzenia z młodym, niech wam się wiedzie jak najlepiej! ;)
    Pozdrawiamy M&B

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki on śliczny! Ja również życzę powodzenia z Monkim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny!Powodzenia w pracy z Monkim, niech się dobrze chowa u Twojej drugiej połówki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest piękny! Dużo zdrówka dla młodego, niech się wam wiedzie jak najlepiej! :)
    Pozdrawiamy, Biscuit Life!

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny, uwielbiam takie ciapki :D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku jaki cudny! Myślę, że to nie przypadek, że trafił akurat w (prawie) Twoje ręce :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki piękny *o* Powodzenie w dalszej pracy :D

    zwariowaneurwisy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń