czwartek, 1 grudnia 2016

Nowe lokatorki



Post miał powstać o wiele wcześniej, jednakże nie uczyniłam go z dwóch prostych przyczyn - pierwszą był brak czasu, a drugą brak zdjęć szczurowatych, których niestety nadal posiadam jak na lekarstwo. Maluchy są strasznie ruchliwe, dlatego naprawdę trudno zrobić im zdjęcie, zwłaszcza w warunkach domowych i przy słabym świetle. W weekend postaram się w końcu zrobić im jakieś porządne zdjęcia, więc w następnym poście spodziewajcie się już ładniejszych fotek.
Jak ciężko nie zauważyć, tajemniczymi nowymi członkami rodziny, o których napomknęłam w ostatnim (?) poście są szczury. Totalnie nieplanowane i mega spontaniczne. Znaczy to nie tak, że wzięłam szczurki pod wpływem impulsu, bo "tak mi się zachciało", o nie, nie. Te urocze stworzonka były planowane w naszej rodzinie już cztery lata temu, jednak zamiast szczurków do naszego domu trafił pies, mianowicie - Tosia. Marzyłam o szczurach od dawna, jednak nigdy nie zdecydowałam się na ich zakup. Niedawno komuś znajomemu pod wpływem "wpadki" urodziło się 10 młodych - początkowo nawet przez myśl nie przeszło mi, aby przygarniać w aktualnym momencie gryzonia, po dłuższym zastanowieniu się doszłam jednak do wniosku, że to może być pretekst, aby w końcu zrealizować marzenie sprzed lat. Zaczęły się gorączkowe przygotowania, zakupy i czytanie o szczurkach tyle, ile się da. I tak oto są. Trzy dziewczynki, które odwróciły moje życie do góry nogami. 



Wybór imion jak zwykle nie należał do najłatwiejszych, zmieniałam zdanie chyba z dziesięć razy. W efekcie stanęło na Biance - uroczej albinosce, Mii - tej "średnio łaciatej" i Ruby - najbardziej łaciatej, która w stadzie pełni funkcję alfy. Maluchy mają zaledwie 6 tygodni (są u mnie od prawie dwóch), ale wiele ich zachowań, chociażby w kwestiach dominacji, można już zaobserwować. Prócz tego, że Ruby uwielbia rządzić, Bianka się jej podporządkowuje, a Mia kłóci, nie zauważyłam wśród ogonków większych sporów. Śpią przytulone do siebie, jedzą jednocześnie z jednej miski, bawią się, przemeblowują klatkę (twierdzą, iż pańcia nie ma za grosz wyczucia stylu, więc one muszą wszystko same poukładać), zwiedzają mój pokój (oczywiście nigdy nie są pozostawione same sobie, zawsze kontroluję ich zabawy poza klatką), jedzą z apetytem i... generalnie chyba nie narzekają. Trochę trwało, nim przyzwyczaiły się do mnie (choć znały mój zapach już od pierwszych dni swojego życia) i nieco się bały, ale teraz już bez wahania wchodzą mi na rękę, pod bluzę, wychodzą z domku i hamaczka, gdy tylko słyszą, że wchodzę do pokoju. Są jeszcze cudowniejsze, niż sobie wyobrażałam. 



Niestety nie udało mi się żadne wyraźne zdjęcie Ruby. :( 

A jak na ogonki zareagowała Tosia? Miałam wiele obaw, twierdziłam, że będzie zazdrosna, poczuje się dotknięta albo będzie szczekać - była ze mną w odwiedzinach wiele razy u dorosłych szczurków i wtedy na nie szczekała (gdy widziała je w klatce). Po przyniesieniu dziewczynek w transporterze do domu pierwszy raz, zakochała się - traktuje szczurki jak nieco "upośledzone dzieci", ale nigdy na nie nie szczeknęła, nie warknęła, macha ogonem, a przed pójściem spać muszę dać jej każdego do obwąchania, żeby zobaczyła czy wszystko dobrze, w przeciwnym wypadku pół nocy spędza leżąc pod klatką. Kiedy szczurki chodzą po pokoju z zaciekawieniem się im przygląda, obwąchuje, obserwuje, cieszy się. Naprawdę miło mnie zaskoczyła i okazała się idealną ciocią. 


Na dzisiaj to tyle, tak jak wspominałam - niestety więcej zdjęć ogonków nie mam, ale obiecuję, że lada dzień to się zmieni . :)  

4 komentarze:

  1. Są przesłodkie :) Ja swego czasu miałam fazę na chomiki-łącznie przez mój dom przewinęło się ich chyba 8.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie szczurki są fajne tylko na zdjęciach lub w dalszej odległości ode mnie. Nie chciałabym mieć takich zwierzątek w domu. Może dlatego, że o wiele bardziej lubię większe zwierzaki. Niech się zdrowo 'chowają' :))
    Pozdrawiamy! | Biscuit Life

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzeni z nowymi domownikami :D Szczury to super zwierzęta i sama jestem zakochana w nich po uszy. W domu mam dwie panny, ale na obecna chwilę są ostatnimi szczurami u mnie. Na pewno w przyszłości będę wracać do szczurzego stada :D Niech się zdrowo i długo chowają :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Parę lat temu również miałam szczurka, nazywał się Kamyczek ;) To niesamowicie inteligentne stworzonka, jak można ich nie lubić, lub co gorsza - brzydzić się. Jeśli jest ktoś taki radzę z góry się z nim nie zadawać! :P To musiało być bardzo miłe zaskoczenie, że twój psiak tak bardzo polubił nowych domowników. W przypadku Saby obawiam się, że nie wyglądałoby to tak kolorowo - to straszna zazdrośnica (psst, i egoistka) :D
    Czekam na więcej zdjęć! Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń