poniedziałek, 31 października 2016

Jesień


Powyższe zdjęcie było robione około rok temu, gdy pyszczek Tropka nie był jeszcze w całości siwy. Nie da się ukryć, że dziadek starzeje się w oczach... Zresztą określenie "dziadek" totalnie mi do niego nie pasuje, to pełen energii szczeniak, którego ogonek wiecznie jest w ruchu i który... czasami już nie potrafi samodzielnie wejść po schodach. Ciężko przyjąć mi do wiadomości, że jest już w tak sędziwym wieku, co roku z bólem serca myślę o tym, która zima będzie jego ostatnią, a przede wszystkim, czy jej dożyje... Często w tych neuralgicznych porach roku jakimi są jesień i zima na kryzys, staje się pięć lat starszy niż jest i wydawałoby się, iż to jego ostatnie miesiące. Potem przychodzi wiosna i znów wraca do życia, znowu staje się tym wesołym, pełnym werwy i radości szczeniaczkiem. Co roku modlę się, aby i tym razem było podobnie...
Jednak dzisiejszy post nie miał być o tym, a o powodzie naszej nieobecności. Jak łatwo się domyślić - jest nią szkoła. Mam naprawdę mało czasu wolnego, ledwo starcza mi go dla psów, nie wspominając o znajomych czy jakichkolwiek innych formach rozrywki. Lustrzanki w rękach nie miałam prawie dwa miesiące... Postanowiłam jednak, że czas to zmienić i... oto jestem. A razem ze mną energia, którą mam zamiar wykorzystać.
Dzisiaj, będąc na pierwszym od dawna dłuższym spacerze sam na sam z Tosią, uświadomiłam sobie, ile mam powodów do szczęścia. Cieszę się, że mam psa, z którym mogę wyjść do miasta, bez obaw, że będzie szczekał na zatłoczonym rynku, podbiegał do ludzi czy skakał na samochody. Cieszę się, że mam psa, który ignoruje idące obok burki, a jeśli jakiś przypadkowy pies do niego podejdzie, obwąchuje go i ignoruje. Cieszę się, że mam psa, którego mogę spuścić ze smyczy, nie bojąc się, że do mnie nie wróci, gdy go zawołam. Cieszę się, że nie ma już tej Tosi sprzed dwóch lat, która szczekała na każdego przechodnia i szarpała się, gdy tylko widziała innego psa. Cieszę się, że nasza praca przynosi tak widoczne efekty.
Oczywiście, nadal nie jest idealnie, w dalszym ciągu trafia mnie szlag, gdy mamy gości, a ona drze ryjek co kilka sekund, ale wierzę, że w końcu i to uda nam się wyeliminować. Mam w końcu miejskiego burka, z którym mogę spacerować gdzie tylko chcę! Na dodatek od miesiąca mamy szczeniaczka do socjalu, dzięki któremu widać ogromne postępy w jej zachowaniu wobec innych psów - na dzisiejszym spacerze ogromnie mnie zaskoczyła, zapraszając aż trzy psy (w tym jednego dużo większego od siebie) do zabawy. Cywilizujemy się!

Dostałam także propozycję współpracy z firmą Josera - otrzymałyśmy już paczkę wybranej karmy do testów, recenzja ukaże się wkrótce. Tym razem testerem zostanie... Tropek! Karma jest przeznaczona typowo dla psich seniorów, stwierdziłam, że tym razem jemu dam szansę. ;)
Tymczasem kończę post, zdradzę Wam tylko, że być może już za miesiąc do naszego domu trafią nowi domownicy (liczba mnoga - więc jak łatwo się domyślić, nie będzie to pies), ale to jeszcze niepotwierdzone info, więc więcej powiem za jakiś czas. :) 

1 komentarz:

  1. Tropek jest śliczny, na pewno jeszcze długo z Tobą pobędzie! Jesień i zima to nie za fajny okres czasu, nawet ludzie wtedy gorzej się czują, więc co tu mówić o psach. Znam problem z brakiem czasu, szkoła niestety pożera go bardzo dużo. Gratuluję postępów! My również mamy problem ze szczekaniem na gości (ale jeszcze gorsze jest to, że jakby mogła to by ich ugryzła - nie jakoś do krwi, ale sam fakt....). Znam ten ból ze szczekaniem na przechodniów - w dzień jest ok, nie szczeka na wszystkich, ale wieczorem i w nocy włącza jej się tryb SZCZEKAJ NA WSZYSTKICH... :/ Super, że Tosia zachęciła inne psy do zabawy. Ooo, czekamy na recenzję karmy! No i jestem ciekawa jacy domownicy do Was dołączą, hmm, może świnki morskie albo szczury? :)
    smallshaggy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń