sobota, 30 stycznia 2016

Spacer z Terrorystą


Nareszcie, po długim planowaniu i umawianiu się, udało nam się dotrzeć do Leszna, na spotkanie z Anią i Nico!
Bezpieczna odległość zachowana! ;) 
Spacer był spontanicznym pomysłem, decyzja o wyjeździe zapadła w czwartek wieczorem, a w piątek rano wsiadałyśmy w pociąg. Była to druga podróż Tosi tym środkiem transportu, ale pierwsza taka długa - martwiłam się trochę tym, że będzie szczekać, wiercić się albo denerwować, ale wszystkie te obawy okazały się niepotrzebne. Tosia całą drogę grzecznie przesiedziała na moich kolanach, raz tylko mruknęła coś pod nosem, gdy większa grupka ludzi wchodziła do pociągu. Cały czas miała na pyszczku kaganiec, o dziwo jakoś szczególnie nie protestowała. Na drogę powrotną miałam zamiar kupić kaganiec fizjologiczny, bo ten metalowy był nieco ciężki i zimny, ale dostałyśmy kaganiec od Ani, za co jeszcze raz bardzo dziękujemy! :)

Zaraz po wyjściu z pociągu Tosia zaczęła szczekać, na szczęście po chwili się ogarnęła. Nico nie obdarzyła miłością od samego początku - musiała poszczekać, powarczeć i pokazać, co chłopakowi wolno. Ogólnie jednak jej reakcja na nowego psa była dość dobra. Mieliśmy spotkać się jeszcze z Alicją i Gabi oraz Agatą i Sarą, ale niestety dziewczyny nie dały rady, dlatego poszłyśmy z Anią na pola same. Po spuszczeniu psiaków ze smyczy, Nico zachęcał Tosię do zabawy, a ona go ignorowała, od czasu do czasu pokazując kto tu rządzi. Młoda na polu zachowywała się ślicznie, robiła wszystko o co ją poprosiłam (no, prawie :D), mocno nakręcała się zarówno na piłeczkę, jak i smaki (chyba nawet bardziej na to pierwsze). W ogóle nie broniła zasobów przed Nico, z czego jestem bardzo dumna, bo jeszcze do niedawna miała z tym problem.





Nico nie okazał się taki straszny, jak Ania go opisywała, a Tośka miała w końcu okazję pobyć z psem tak bardzo podobnym do niej pod względem temperamentu. Na fotkach powyżej ma na sobie kurtkę należącą do Pana Pinczera - okazała się na nią idealna (no prawie - jest trochę krótka, ale można przymknąć na to oko), więc sprawimy sobie taką na przyszłą zimę.
Cali w błocie poszliśmy do domu Ani i Nico. Tosia w nowych miejscach zwykle bardzo się stresuje, chodzi po całym domu i szczeka na każdy obcy dźwięk, który dotrze do jej uszu. Tym razem, ku mojemu zaskoczeniu i radości, zachowywała się inaczej. Oczywiście nie obyło się zupełnie bez szczekania (bo przecież za oknem dzieją się różne, straaaszne rzeczy!), ale Tosia nie szczekała tak dużo jak kiedyś. Ba! Potrafiła wyciszyć się i uspokoić do tego stopnia, że omal zasnęła. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przebywała w obcym domu, w towarzystwie obcego psa i człowieka. Może to zasługa zmęczenia po spacerze, a może rzeczywiście powoli stawiamy kroki do przodu w opanowywaniu emocji. Owszem, Tosia miała kilka zrywów z serii "nieruszaćsięboszczekam", aczkolwiek było ich zdecydowanie mniej niż zwykle.
W domu Tosia wciąż miała na sobie kaganiec, za długo ją znam, aby nie przewidzieć jej reakcji na obcego psa w pomieszczeniu. Warczała na Nico, gdy próbował podejść do niej za blisko albo (o zgrozo!) wchodził pod stół, który Tosia upatrzyła sobie jako swoją "budkę". Co jednak mnie zdziwiło, gdy jadłyśmy z Anią pizzę, nie miała nic przeciwko, gdy Nico kładł łapki na moje kolana albo nawet na nie wskakiwał, więc progres jest i to spory! Jeszcze niedawno było nie do pomyślenia, aby inny pies dotykał mnie albo nawet podchodził tak blisko w jej obecności (wcześniej przywilej ten był dany tylko Tropkowi i Abi).
foto by Ania ♥
Żałuję, że nie możemy spotykać się częściej, ale zbliża się wiosna, Tosia nie ma problemów z jazdą pociągiem, a ja z dnia na dzień przekonuję się o tym, że nie taki zły kundel (w tym przypadku Tosia), jak go malują. ;) Aniu, jeszcze raz bardzo dziękujemy za cudowny dzień, jak najszybciej musimy to powtórzyć! ♥




A na koniec zachęcam do obejrzenia filmiku ze spaceru :)

4 komentarze:

  1. Super spacer, zazdroszczę... ja do najbliższego psiarza (którego znam) mam ok. 3h drogi pociągiem, a nie jestem pewna czy pies wytrzyma taką podróż w spokoju. Niestety autem nie zawsze mogę się wybrać tak daleko, więc tu również mam ograniczenie w podróżowaniu.

    Fajnie, że widać takie postępy, szczególnie kiedy w otoczeniu jest inny pies i inny człowiek. To duży plus, a wiem, bo moja psina też potrafi być zazdrosna jeśli chodzi o inne psiska.

    Gratuluję postępów i oby więcej takich spotkań! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super spacer :)
    Obserwujemy i zapraszamy do nas:
    oczamipsa365.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałoby być dużo zabawy na spotkaniu :D
    Pozdrawiam :)
    http://z-zycia-owczarka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę takiego super spotkania, ja niestety nie mam z kim:(

    fastyork.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń