czwartek, 23 sierpnia 2018

Test produktów firmy Francodex cz. II

Przybywam do Was dzisiaj z kolejną recenzją produktów firmy Francodex - tym razem pod lupę trafiły chusteczki do pielęgnacji gryzoni i zajęczaków, suchy szampon dla kotów oraz przysmaki dentystyczne dla psów. Jesteście ciekawi naszych opinii?

Jako pierwszym przyjrzymy się przysmakom dentystycznym. Jestem zwykle dość sceptycznie nastawiona do tego typu smakołyków, odnoszę wrażenie, że większość działa tak jak guma do żucia, której rzekomą funkcją jest czyszczenie i wybielanie zębów - co, jak doskonale wiemy, jest tylko chwytem marketingowym. Postanowiłam jednak wypróbować gryzaki i wybrałam rozmiar przeznaczony dla małych psów. Dostępne są również warianty dla średnich i dużych czworonogów. W zależności od rozmiaru, cena waha się w graniach 13-28 zł, z kolei opakowanie zawiera 15 sztuk.
Jak łatwo zauważyć - jest ono wyposażone w praktyczną strunę, która ułatwia przechowywanie smakołyków. Skład prezentuje się następująco: skrobia kukurydziana, gliceryna, białko soi, mąka ryżowa, drożdże, sorbitol, kolby kukurydzy. Jak widać, są to przysmaki typowo wegetariańskie, a ich skład pozostawia wiele do życzenia (szczególnie obecność zboża jest na duży minus). Gryzaki mają kształt pasków, jak mówi producent - zaspokajają naturalny instynkt żucia psa oraz ćwiczy mięśnie szczęki, dzięki specjalnemu ukształtowaniu. Ich specjalny kształt pomoże Twojemu psu w łatwiejszym czyszczeniu zębów w celu zapobiegania i zmniejszania odkładania się kamienia nazębnego i chorób dziąseł.

Zapach pasków przypomina delikatnie żwacze (jeżeli nie wiecie jak pachną - mają charakterystyczny zapach, który z początku często trudno znieść), ale nie ma tragedii. Nietrudno się domyślić, że Tosi zasmakowały, aczkolwiek ona w kwestii smakowitości jest nieobiektywnym testerem (według niej nawet nieżywy wróbel byłby przepyszny). Nie ukrywam, że ani w kwestii zapachu wydobywającego się z pyszczka, ani w poprawie kondycji ząbków nie zauważyłam żadnej różnicy. Przysmak jest jednak fajny, jeśli chcemy zająć pupila na dłuższą chwilę. Nie jest bardzo twardy, raczej stwierdziłabym, że dość gumowaty - psiak może go żuć. Jest fajną alternatywą dla marketówek, które próbują udawać przysmaki dentystyczne (chyba każdy wie, jakie smakołyki mam na myśli). W każdym razie - Tosia lubi i poleca!
Jako następne wybrałam chusteczki odświeżające i czyszczące dla gryzoni oraz zajęczaków. Produkt zainteresował mnie, ponieważ nigdy wcześniej z czymś podobnym się nie spotkałam - owszem, zdarzało mi się trafiać, a nawet kupować podobne chusteczki dla psów i kotów, ale nigdy nie używałam ich przy moich szczurkach. Aby nasza opinia była obiektywna, poprosiliśmy o pomoc również zaprzyjaźnionego królika koleżanki, natomiast u mnie w domu miało okazję testować ją kilka myszek i znane Wam szczurki.
Chusteczek w opakowaniu jest 50, a ich cena to około 25 zł. Na pierwszy rzut oka przypominają tradycyjne chusteczki do pielęgnacji niemowląt, nawet w zapachu są nieco podobne. Są hipoalergiczne, nie podrażniają ani nie zaburzają równowagi skóry, mają naturalne pH. Każda chusteczka jest jednorazowa. Produkt jest na tyle delikatny, że nadaje się nawet do czyszczenia oczu, co w przypadku szczurków okazało się być dużym plusem, ponieważ często mają zacieki w okolicy oczek.
Czas poruszyć najważniejszą kwestię, mianowicie - jakie chusteczki przyniosły efekty? Jeśli nigdy nie mieliście do czynienia ze szczurkami, pewnie nie wiecie, że wydzielają one bardzo charakterystyczny, dość nieprzyjemny zapach. Gryzonie kąpiemy w ostateczności, raczej należy unikać tego typu zabiegów, gdyż o swoją pielęgnacje wystarczająco dbają same. Liczyłam jednak, że chusteczki przynajmniej minimalnie zniwelują przykry zapach. Niestety, wspomniany wcześniej zapach "niemowlęcia" pozostaje na szczurkach niecałą minutę, może nawet nie. Podobnie było w przypadku królika i myszek. Chusteczki są jednak bardzo wilgotne, co widać na sierści gryzonia. Na pewno w pewnym stopniu usuwają bród ze zwierzaka, jednak nie jest to efekt widoczny gołym okiem i z przykrością stwierdzę, iż na pewno nie zadowalający.
 Moje szczurki nie są nawet fanami pieszczot i raczej niechętnie oddawały się temu zabiegowi. Nawet przy regularnej pielęgnacji opakowanie chusteczek starcza na dość długo. Myślę, iż jest to fajny pomysł, jeśli nasz pupil nie brudzi się aż tak bardzo i nie posiada tak intensywnego swoistego zapachu. W przypadku szczurków niestety okazały się niewypałem.
Jako ostatni testowaliśmy suchy szampon dla kotów. Z tym produktem także miałam do czynienia po raz pierwszy. Cody jest kotkiem wychodzącym, a jakby tego było mało, bardzo lubi tarzać się w ziemi i piasku, przez co często chodzi cały brudny i zakurzony. Jak większość kotów nie przepada za kąpielami i staram się nie męczyć go nimi często. Pomyślałam, że suchy szampon będzie strzałem w dziesiątkę - miałam okazję używać już takiego (tylko w formie proszku) w przypadku psa, jak sprawdził się u kota?
Szampon ma postać białej pianki, którą należy nałożyć na dłoń, a następnie rozprowadzić dokładnie na suchej sierści kota. Butelka zawiera 150 ml, a jej cena wynosi 22-29 zł. Niestety, Codiś należy bardziej do tych niedotykalskich kotów (a raczej masz go głaskać wtedy, kiedy on tego chce), toteż nie pokochał zabiegu jakoś szczególnie. Ba, po pierwszym myciu uciekł i jeszcze wilgotny wytarzał się w ziemi, więc efekt był odwrotny do oczekiwanego. Tutaj jednak z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że pianka rzeczywiście czyści, a jej zużycie na jednorazowe mycie kota jest naprawdę niewielkie. Sierść po jej zastosowaniu faktycznie pięknie lśni i pachnie, choć pewnie nie doświadczycie tego zbyt często, jeżeli Wasz kociak z zachowania przypomina Codiego.

 Dozowanie produktu jest dziecinnie proste, łatwe i przyjemne (o ile nasz pupil nie postanowi wydrapać nam oczu). Po zastosowaniu pianki należy przetrzeć kota suchym ręcznikiem i dokładnie wyczesać.
Rzeczywiście można zauważyć widoczną różnicę w wyglądzie, zapachu, a nawet kondycji sierści kota, choć nie zastąpi to tradycyjnych kąpieli. Szampon jest jednak świetną alternatywą dla kociaków, które tak jak Cody nienawidzą wody. Polecamy!
Przypominam, że cztery mysie piękności nadal szukają domu - klik!

4 komentarze:

  1. My u naszego kota też używaliśmy suchego szamponu - jednak nie tej firmy. Używaliśmy też pudru i chyba z niego byliśmy najbardziej zadowoleni :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Używamy chusteczki (tylko że psie) i to nasz totalny niezbędnik! Uwielbiam wszystkie produkty tej firmy :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam jeszcze do czynienia z chusteczkami nawilżającymi dla zwierząt, ale widzę, że nie jest to opcja nad którą trzeba specjalnie się zachwycać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Suchy szampon jest mi akurat dobrze znany, bo stosuje go zarówno u mojego psiaka jak i kota. Pewnie sama nie wpadłabym na pomysł stosowania takiego produktu, ale powiedział mi o nim fryzjer dla psa Warszawa, do którego chodzę z moimi zwierzakami ;) Moim zdaniem to bardzo przydatny kosmetyk ;)

    OdpowiedzUsuń