środa, 2 maja 2018

Test produktów firmy Francodex

Jakiś czas temu otrzymałam do testów produkty firmy Francodex. Wyjątkowo nie są to wyłącznie rzeczy przeznaczone dla psów, ale również gryzoni i kotów, także mój cały zwierzyniec miał okazję je przetestować. Tym razem obiektami naszych testów stały się witaminy na trawienie dla gryzoni i królików Intestinet, preparat do ochrony opuszek, płyn do przemywania oczu oraz pastylki do usuwania kamienia nazębnego. Myślałam nad zrecenzowaniem każdego produktu w osobnym poście, jednak w efekcie stwierdziłam, że za długo by to trwało. Zatem, nie przeciągając już - jesteście ciekawi naszej opinii na temat produktów Francodex? :)

Na pierwszy ogień idą rzekome witaminy dla gryzoni i królików Intestinet. Jak pisze producent, regulują one florę przewodu pokarmowego i przesuwanie treści pokarmowej, a także pomagają w odzyskaniu prawidłowej wagi gryzoniom o niedostatecznej masie ciała. Moje szczurki wychudzone nie są, wręcz przeciwnie, a jednak postanowiłam wypróbować produkt.
Witaminy mają postać białego proszku, opakowanie zawiera 150 g, czyli całkiem sporo. Oczywiście jest na nim zawarta instrukcja w języku polskim, a podawanie witamin jest dziecinnie łatwe - nie musimy rzecz jasna bawić się we wciskanie jakiś pastylek naszym pupilom, co w przypadku tak małych zwierzaków jest podwójnie utrudnione. Jedną miarkę preparatu wsypujemy do poidełka zawierającego 250ml wody. Idealnie się złożyło, gdyż akurat poidełko moich dziewczyn ma dokładnie tyle. Następnie mieszamy wodę z proszkiem, aż do jego całkowitego rozpuszczenia.
Profilaktycznie podajemy witaminy 3 razy w tygodniu. W przypadku zaburzeń jelit dawka jest nieco inna, mianowicie podajemy jedną dawkę preparatu przez 10 dni. Nie wiem jednak, na ile jest to przemyślane przez producenta, bowiem takie maluchy nie piją aż tak dużo. Poidełko 250ml starczyłoby moim szczurkom nawet na tydzień bez zmieniania wody, a do najmniejszych one nie należą.
Warto wspomnieć jeszcze o składzie, który prezentuje się następująco: laktoza, siarka, mangan i b-glukan. Szczerze mówiąc, co do laktozy jestem średnio przekonana, bo jak wiadomo, zwierzęta jej nie tolerują. Produkt miały również testować zaprzyjaźnione szczurki i myszki. Tak naprawdę nie wiem co mam napisać o działaniu preparatu, bowiem nie zauważyłam żadnych widocznych zmian. Kładę duży nacisk na żywienie moich szczurów (większy niż na żywienie siebie ;)) i pod tym względem są bardzo zadbane. Nie dostrzegłam jednak też żadnych skutków ubocznych i uważam, że witaminy są naprawdę fajnym uzupełnieniem diety. Na koniec wspomnę jeszcze o cenie - nie jest ona według mnie ani za niska, ani za wysoka. Preparat kosztuje około 44 zł.

Kolejny produkt wzięty pod lupę to po prostu płyn do przemywania oczu. Kusiłam się na taki od dłuższego czasu, bowiem Tośka ma duży problem z zaciekami pod oczami, ale jakoś nigdy nie było okazji, aby go kupić.
Na początku tradycyjnie kilka słów na temat użycia preparatu. Jest on zaopatrzony w praktyczny dzióbek (?), którego końcówkę musimy najpierw odciąć, aby zrobić dziurę.
Producent pisze, że oczy oczyszczamy bezpośrednio "wylewając" płyn z butelki, ja jednak użyłam w tym celu wacików higienicznych (mogą zastąpić je również patyczki do uszu). Tosia nie przepada za tym zabiegiem, aczkolwiek czego się nie robi dla suszonych szprotek? Po oczyszczeniu oczu butelkę oczywiście musimy zamknąć białą zakrętką widoczną na górnym zdjęciu. Oczy preparatem czyścimy raz w tygodniu, nadaje się on również dla kotów. Płyn nie tylko czyści oczy, ale również łagodzi podrażnienia, a jego pH jest identyczne z odczynem łez. Czy rzeczywiście działa? Oceńcie sami:

Jak widać, zaciek zniknął i wygląd okolic oczu uległ poprawie. Myślę, iż to jeden z produktów najbardziej zasługujący na polecenie, tym bardziej, że sporo czworonogów boryka się z podobną przypadłością. Aby dać Wam jeszcze większy dowód na działanie płynu, zdjęcie wacika przed i po:

Polecam powiększenie zdjęcia, zobaczycie wtedy widoczną różnicę. Preparat nie tylko oczyszcza oczy z brudu, ale pozwala pozbyć się też kłaczków, sierści i wypadniętych rzęs.
Cena płynu o pojemności 125 ml oscyluje w granicach niecałych 20 zł, więc jest to naprawdę niewiele. Polecamy! :) 

Jako następne wybrałam pastylki do usuwania kamienia nazębnego. Produkt przeznaczony wyłącznie dla psów, ma postać zwykłych, okrągłych tabletek. Opakowanie zawiera 20 pastylek. Właściwości preparatu - (...) pastylki do usuwania kamienia nazębnego Francodex zawierają w swoim składzie wyciąg z granatu oraz olejki eteryczne z mięty i pietruszki odświeżające oddech psa; wyciąg z granatu zapobiega odkładaniu się płytki nazębnej, przez co spowalnia proces powstawania kamienia i zapewnia psu świeży oddech.
Ilość podawanych tabletek jest zależna od wagi pupila i wygląda następująco:
  • psy o wadze <5 kg: 1/2 pastylki dziennie
  • psy o wadze 5-20 kg: 1 pastylka dziennie
  • psy o wadze >20 kg: 2 pastylki dziennie
Tosia waży około 7,5 kg, zatem jedno opakowanie starczyło nam na 20 dni. Pudełko jest plastikowe, posiada praktyczną plastikową strunę, którą należy usunąć przed pierwszym otwarciem. Od góry pudełko zabezpieczone jest kawałkiem gąbki, aby tabletki nie straciły swoich właściwości. Po otwarciu opakowania czujemy bardzo intensywny, miętowy zapach. A czy Tośce pastylki smakowały? No cóż, kilka pierwszych razów dała się nabrać, później musiałam mieszać jej je z suchą karmą. Fotografia sprzed kilku tygodni:
Fotografia po dokładnie 20 dniach:
Widzicie różnicę? Ja nie bardzo. Możliwe, iż jest ona widoczna bardziej wewnątrz, tego jednak nie dane było mi sprawdzić. Muszę jednak przyznać, że oddech Tosi znacznie się poprawił - polecam podawać tabletki po żwaczach albo innych śmierdzących przysmakach. ;)
Opakowanie kosztuje około 30 zł.


Ostatni produkt to preparat do ochrony łap. Jak wiecie (lub nie), Tosia jakiś czas temu miała problemy z pękniętą opuszką, a ja szukałam czegoś, aby jej te opuszki dodatkowo zabezpieczyć. Produkt ten nie dość, że tworzy barierę ochronną dla tak wrażliwych struktur jak opuszki, to jeszcze zmniejsza ryzyko infekcji i zapalenia, przyspiesza gojenie ran i pęknięć, a także przeciwdziała ich przegrzaniu lub odmrożeniu. Zdaje się więc, że jest idealny zarówno na zimę, jak i lato. Jak dozowanie produktu wygląda w praktyce? Butelka wyposażona jest w praktyczną kulkę, taką jaką posiadają ludzkie antyperspiranty. Ułatwia ona smarowanie opuszek i nie sprawia dyskomfortu czworonogowi. Tosia bardzo ceni sobie przestrzeń osobistą i wręcz nienawidzi, kiedy ktoś dotyka (a już broń Boże chwyta!) jej łapy, tutaj jednak nie miała nic przeciwko. Chwilę po nałożeniu produktu pies nie może dotknąć łapą tkaniny, wykładziny, mebli ani dywanu, co niestety trochę utrudnia i może być niewykonalne u niektórych piesków.
Naprawdę wydaje mi się, że odkąd regularnie używamy preparatu, opuszki Tosi są mocniejsze i nie pękają. Ten produkt z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, kogo pupil ma problemy z opuszkami, albo kto chce profilaktycznie je zabezpieczyć. 
Produkt zawiera 90 ml, a jego cena waha się w granicach około 30 zł.

Korzystaliście z któregoś z tych preparatów? Jeżeli tak, napiszcie w komentarzach, jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!

1 komentarz:

  1. Preparat do opuszek świetnie się u nas sprawdza, widzę dużą poprawę jeśli chodzi o skórę która wcześniej była szorstka i popękana, zresztą od zawsze mamy taki problem. Dlatego na pewno będziemy z tego korzystać :).

    OdpowiedzUsuń