poniedziałek, 5 lutego 2018

W oczekiwaniu na ferie - Tosia boliłapka 31/62

Jesteśmy dokładnie w połowie projektu, to chyba dobry moment na podsumowanie minionego miesiąca.
Jak z pewnością dobrze wiecie, w życiu nie wszystko idzie tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Często na naszej drodze czekają przeszkody nie do przejścia, które nie są zależne od nas. Tak było i w naszym przypadku - styczeń nie okazał się łaskawy ani dla mnie, ani dla Tośki.
Miniony tydzień z powodu choroby spędziłam w domu, teraz muszę nadrabiać zaległości, a co za tym idzie, zabrakło mi czasu dla psa (nie wspominając już o pozostałych zwierzakach). Nie będę ukrywać, że stan psychiczny Tosi się nie polepsza, wręcz przeciwnie. Jest ona takim typem pieska z którym trzeba uważać, bo jednym gestem i słowem można sprawić, że momentalnie zamknie się w sobie. Nie będę się dziś na ten temat rozpisywać, może skrobnę kiedyś osobny post na ten temat, bo jest za dużo aspektów, które musiałabym poruszyć. Nie sięgaliśmy bezpośredniej porady behawiorystki (głównie ze względu na protesty rodziców), ale nadszedł ten moment, gdy ręce mi opadają i sama nie wiem co robić. Tosia ma zaledwie cztery i pół roku, a pyszczek posiwiał jej tak, że wygląda na o wiele starszą. Naprawdę staram się, aby miała jak najmniej stresu, ale jak wiadomo, nie da się go całkiem wyeliminować z życia. Zdaje mi się, że wszystko jeszcze bardziej pogorszyło się po śmierci Tary. Co ciekawe, Tośka nie była z nią w żaden sposób związana. Odważę się użyć stwierdzenia, że wręcz pałały do siebie nienawiścią. Mimo to, przy Tarze Tosia czuła się nieco bezpieczniej (?). Widzę, że odczuwa potrzebę, aby nas chronić i przejmuje całą "odpowiedzialność" na siebie, wcześniej dzieliła obowiązki z Tarą. W ferie przyjeżdża do nas behawiorystka.
Jakby problemów było mało, w weekend Tosia zadarła sobie opuszkę przedniej łapki. Zgadnijcie, jakiego zawału dostałam, gdy mój pies wszedł do domu kulejąc i zostawiając za sobą ślady krwi. Nadal trochę kuleje, dlatego zrezygnowałyśmy z większości aktywności, a na spacery Tosia chodzi w skarpetce. Główną atrakcją stały się teraz maty węchowe, kongi, kule smakule i inne zajęcia, które nie nadwyrężają przednich łapek.
Mam nadzieję, że to wszystko uda nam się nadrobić w ferie. Planuję napisać trochę "zapasowych" postów (np. recenzje) i publikować, gdy nie mam czasu na pisanie. Jakiś test chodzi za mną od dłuższego czasu, może w końcu uda mi się znaleźć chwilę, aby porobić zdjęcia. Trzymajcie kciuki za boliłapkę Tosi! Liczę, że w następnym poście będę mogła napisać już coś konkretnego. ;) 

4 komentarze:

  1. Emet też posiwiał wcześniej niż się spodziewałam, ale każdy dookoła mówił że lęki i stres strasznie wpływają na zdrowie. To prawda..
    A z łapami to on na okrągło coś ma. Z wielu rzeczy i wyjazdów musiałam wręcz zrezygnować przez chore łapy, wygryza sobie do krwi i później jest jak jest.
    Głowa do góry, będzie lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co się ostatnio dzieje, ale wszędzie ktoś wspomina o depresji. Czy to depresji jakiegoś psiaka czy człowieka. Troszkę to przerażające, wszyscy teraz przejmują się wszystkim, a na dobre to nigdy nie wychodzi.
    Trzymam za malutką kciuki ;)

    Pozdrawiamy
    Biały Krukk

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że zdecydowałaś się na behawiorystę, trzymam za Was kciuki i mam nadzieję, że po konsultacji będzie już tylko lepiej.
    Głowa do góry!
    Pozdrawiam, Creamy Team

    OdpowiedzUsuń
  4. Duuużo zdrówka i niebolącej łapki! :)

    OdpowiedzUsuń