poniedziałek, 19 lutego 2018

Planet dog - standardowa vs papisiowa planetka

O recenzji naszych planetek pisałam już rok temu, więc w końcu postanowiłam się za nią wziąć. Wiem, że takich porównań jest już kilka w internecie, jednak im więcej poznamy opinii, tym bardziej przemyślany będzie nasz zakup. Piłeczki posiadamy od kilku lat, standardowa pojawiła się u nas rok wcześniej, ale na długi czas zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Znalazła się jednak po prawie dwunastu miesiącach - dzień po tym, gdy zamówiłam wersję szczeniaczkową. Przypadek? Nie sądzę!

Na początek kilka informacji technicznych. Nasze obie planetki są rozmiaru S (średnica 5,5 cm) i ważą 70 g. Nie obawiajcie się jednak, jeśli Wasz pupil jest nieco większy - standardowa planetka występuje również w rozmiarze M (średnica ok. 7,5 cm, waga 140g) i L (średnica 9,5 cm, waga 320 g). Natomiast szczeniaczkowa ma jeszcze rozmiar L (o M nigdzie nie znalazłam informacji), ma 8 cm średnicy i waży 120 g. W ofercie znajdziemy również wersję dla psich seniorów, której jednak nie miałam okazji jeszcze wypróbować.
Wszystkie planetki są dosyć drogie, jednak jak dowiecie się już za chwilę - tym razem jakość idzie w parze z ceną. Nasze zabawki zakupiłam w dwóch sklepach. Standardową planetkę zamówiłam w sklepie Dog's Craft w cenie 33 zł po promocji, natomiast papisiową w naszym ulubionym Toys4dogs za bodajże 37 zł (teraz jest nieco droższa).
Nie wspomniałam o kolorach piłek - w standardowej mamy do wyboru zielono-niebieską (taka jak nasza), różowo-niebieską i pomarańczowo-białą, która świeci w ciemności! Wersja papisiowa posiada dwa kolory, różowo-zielony/turkusowy? widoczny na zdjęciu i fioletowo-zielony. Wszystkie piłki cudownie pachną miętą (oczywiście do pewnego czasu) i posiadają otwór, przez który można przełożyć np. sznurek. Producent sugeruje, że można wypełnić ją smakołykami (jest pusta w środku), jednak osobiście bym nie ryzykowała. Na dodatek piłka nadaje się do recyklingu! Okrzyknięta najlepszą piłką świata - a jaka jest według nas?
Zacznę może od wersji standardowej. Jest wykonana z elastycznej gumy, dosyć twarda. Ma nieco szorstką strukturę. Według mnie nie nadaje się jednak dla piesków niszczycieli ze względu na kontynenty. Piłeczka była testowana przez wiele piesków i niejeden próbował je oderwać, Tosia na szczęście nigdy nie chciała tego zrobić. Słyszałam o przypadkach, gdy kontynenty rzeczywiście się odklejały, jednak osobiście jeszcze tego nie doświadczyłyśmy. Niektórzy pytają o nierówności na (w naszym przypadku) niebieskiej części piłki - są to po prostu błędy fabryczne, które nieco psują estetykę, ale w żaden sposób nie przeszkadzają w użytkowaniu.
Dzięki wypukłym kontynentom zabawka odbija się w niespodziewanym kierunku, co zobaczycie za chwilkę na filmiku. Pływa w wodzie, choć ja raczej jej w ten sposób nie używam (była za droga żeby odpłynąć ;)), ale musicie uwierzyć mi na słowo, że nie utonęła w umywalce!
Prócz kontynentów, na planetce znajduje się również logo firmy. Piłeczka nie wysuwa się z psiego pyszczka i jest świetnym urozmaiceniem spacerków. Tosia ją uwielbia, co tu więcej pisać - polecamy!

W planetce papisiowej zakochałam od razu, gdy tylko ją ujrzałam - połączenie tych kolorów jest przepiękne. Okazała się jeszcze elastyczniejsza i dużo miększa od standardowej. Oprócz tego nie dostrzegłam żadnych ogromnych różnic. Piłeczka świetnie się odbija, jest sprężysta, pływa w wodzie. Rozmiarem też jest identyczna, świetnie sprawdziła się nawet u yorka mniejszego od Tośki, co zresztą zaraz zobaczycie. Podobno jest dobra dla ząbkujących szczeniaków, choć ja obawiałabym się o kontynenty. Poza tym zdaje się być wytrzymała, czego niestety nie mogłam sprawdzić przy Tosi. Nie wspominałam jeszcze o czyszczeniu zabawki - brud wchodzący pomiędzy kontynenty czasami troszkę je utrudnia, jednak nie ma tragedii. 
Zdecydowanie wygrała ze standardową planetką, Tosia kocha ją jeszcze bardziej. Świetnie sprawdza się nawet podczas treningów, a dotychczas Chuckit! wiódł prym.


fot. Klaudia Szwarczyńska
fot. Klaudia Szwarczyńska
Zapomniałam dodać, że piłeczki są produkowane w USA. Mamy w swojej kolekcji więcej zabawek tej firmy, jednak o nich napiszę kiedy indziej. Z naszej strony bardzo polecamy, zdecydowanie zajmują u nas miejsca na podium!
Możliwe, że jeszcze w tym tygodniu na blogu pojawi się haul, bo przybyło nam kilka rzeczy (miał być dzisiaj, ale czekam na jeszcze jedną paczkę). Tymczasem zostawiam Was z filmikiem porównującym piłeczki. Miłego oglądania! ;)

7 komentarzy:

  1. Super porównanie, musimy się zaopatrzyć w wersję puppy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z racji tego, że mam bokserkę, to muszę unikać kupowania takich zabawek, które przy takich psach dosyć szybko się rozpadają. Były próby oduczenia Majki niszczenia zabawek, ale niestety bezskutecznie, więc teraz kupując daną zabawkę najpierw staram się ocenić jej twardość i czy wytrzyma dłużej niż dwie godziny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre porównanie, a Tośka przeurocza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne porównanie :D Jestem ciekawa czy te kontynenty by u nas wytrzymały :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super piłki! Nigdy o nich nie słyszałam. U nas numerem 1 jest ażurek :-) Dasti to uwielbia.

    OdpowiedzUsuń
  6. My posiadamy wersję papisiową i zastanawiam się nad zakupieniem większego rozmiaru. Planetka sprawdza się świetnie, co prawda zapach z niej uleciał po około miesiącu użytkowania, i czasem ciężko doczyścić brudek w okolicach kontynentów, ale mimo to Planetka jest jedną z ulubionych piłek Goyi i zajmuje u nas zdecydowanie drugie miejsce, zaraz po Chuckicie :D

    OdpowiedzUsuń