niedziela, 9 kwietnia 2017

Druga rocznica bloga


W miniony piątek blog obchodził swoje drugie urodzinki. Dokładnie dwa lata i dwa dni temu pojawił się na nim pierwszy post. Dla niewtajemniczonych - blog był kontynuacją tego bloga. Co prawda, przed nim były jeszcze inne, aczkolwiek do reszty się nie przyznaję. ;) Czasem zastanawiam się, jak ja w ogóle mogłam pisać coś takiego, tutaj nawet nie chodzi o błędy ortograficzne, może raczej gramatyczne (które zresztą nadal hurtowo popełniam ;)), ale o sposób przekazywania tekstu. To, jak na siłę próbowałam zaciekawić czytelnika, próbowałam udawać, naśladować innych blogerów, tylko po to, aby pisać tak jak oni. No bo przecież... czemu oni mają setki obserwatorów i dziesiątki komentarzy pod każdym postem, a ja nie? Co robię gorzej? Z perspektywy czasu to wszystko wydaje mi się tak śmieszne. Czytając starego bloga mam wrażenie, że pisało go dziecko, co tak w sumie jest zgodne z prawdą, gdy go założyłam miałam... 12 lat? Ten blog był nieco dojrzalszą (ale nadal nieszczególnie ;)) wersją tamtego, co nie oznacza, że uważam go za idealnego. Lubię wracać do starych postów, ale często zauważam rzeczy, których wcześniej nie widziałam i zastanawiam się, jak mogłam napisać coś takiego, myślę, że teraz napisałabym to w zupełnie inny sposób albo wcale. Prawdopodobnie, gdy za rok wrócę do tego posta będzie tak samo. W końcu człowiek uczy się na błędach. ;)
Również zdjęcia zawarte w postach przeszły ogromną metamorfozę - śmieję się, kiedy widzę zdjęcia, które kiedyś uważałam za świetnie. Dzisiaj wydają mi się okropne, zauważam w nich mnóstwo błędów i wad. Co zabawne, gdybym zobaczyła takie zdjęcia u kogoś innego, prawdopodobnie bym je zhejtowała... Choć sama nie uważam się za hejterkę i rzadko krytykuję coś publicznie, nie zaprzeczę, że robię to w swojej głowie. Nadal nie podobają mi się moje zdjęcia i czuję, że stoję w miejscu jeśli chodzi o fotografię, ale przynajmniej nie są już tak okropne jak kiedyś. Choć wiem, że identycznie za pięć lat będę myślała o aktualnych fotach - tak już jest skonstruowany człowiek, ale to przecież dobrze, bo pokazuje ile zdołaliśmy dokonać przez ten czas.
Odchodząc już nieco od tematu blogowania, zmieniło się również moje nastawienie do psów. Nie ukrywam, coraz częściej odrywam się od psiego świata na rzecz innych zainteresowań lub znajomych. Mnóstwo czasu zabiera mi również szkoła. Aż trudno się przyznać, ale powoli przestaję być maniakiem psich akcesoriów, owszem, urocze obróżki i śliczne piłeczki strasznie kuszą, tym bardziej, gdy pozwalają na to fundusze, aczkolwiek często dochodzę do wniosku, że moim psom po prostu to nie jest potrzebne. Wolę oszczędzać pieniądze na wyjazdy, nowy obiektyw, a nawet coś dla siebie - trzydzieści piłeczek, które ma Tosia w zupełności jej wystarczy. ;)  Przyznaję się bez bicia, mniej też ćwiczę z Tosią. Mam tu na myśli jednak tylko sztuczki, bo aktualnie głównie stawiamy na socjal, dłuuuugie spacerki z różnymi (niepsimi) osobami, spotkania z innymi psami (głównie z Monkim, którego widzicie na zdjęciu powyżej, a niedawno nawet byłyśmy w odwiedzinach w schronisku).
Pierwszego bloga zaczynałam, gdy w moim domu mieszkały dwa psy, królik i patyczaki. W międzyczasie stałam się również posiadaczką akwarium z rybkami (które podobno należy do mojego taty ;)), a do naszej rodziny dołączyła najcudowniejsza istotka w moim całym życiu, czyli Tosia. Jakiś czas przed jej pojawieniem się, przez nasz dom przewinęła się także Astra, o której mogliście poczytać na poprzednim blogu - to znajda z ulicy, która niestety ze względu na nieakceptowanie  psów nie mogła zostać z nami na stałe. Od założenia pierwszego bloga minęło pięć lat. Drugą rocznicę tegoż bloga obchodzę wraz z moim aktualnym "stadkiem" - Tosią, Tarą, szczurkami i... rybkami. ;) Pisząc to zdanie, przez przypadek wystukałam na klawiaturze imię "Tropek"... w dalszym ciągu trudno mi przyzwyczaić się, że go z nami nie ma, choć minęło tyle czasu. To on był powodem do napisania pierwszego bloga, grzechem byłoby o nim nie wspomnieć. Choć wiem, że już do mnie nie wróci, zawsze będzie moim natchnieniem, aby dalej pisać. To dzięki niemu pokochałam psy i nigdy nie zniknie z mojego serca.

2 komentarze:

  1. Mam to samo uczucie, kiedy czytam swoje stare blogi, chociaż doskonale wiem, że muszę poprawić jeszcze wiele rzeczy w tym. Życzę dalszego, wieloletniego rozwoju bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że i my wytrwamy w prowadzeniu bloga przez tak długi czas.
    U mnie z kolei podziało sie w drugą strone. Coraz bardziej stawiam na aktywnosci i wyjazdy z psami. Zaczynam wreszcie widzieć w tym jakąś przyszłość dla mnie. W zawodzie, w sportach kynologicznych. Zobaczymy co czas pokaże :)
    http://dreamersdog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń