wtorek, 18 lutego 2020

Trzy miesiące już za nami

Dokładnie 19 listopada ten mały, czarny stworek obrócił moje życie do góry nogami. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że jest z nami tak krótko, a z drugiej strony już nie wyobrażam sobie bez niej życia. Co zatem działo się przez te trzy miesiące?

Jak pewnie zauważyliście, ostatnio publikuję bardzo mało zdjęć robionych lustrzanką - większość jest z telefonu. Rzadko sięgam teraz po aparat, Nutce robiłam nim zdjęcia zaledwie trzy razy. Jeżeli jakimś cudem znajduję czas na fotki, to jest już ciemno, a niestety mój obiektyw jest dość ciemny i nieprzystosowany do takich warunków. Zdjęć, gdy Tosia była szczeniakiem, mam mało, dlatego teraz nadrabiam i fotografuję małą przy każdej okazji. Chcę mieć dużo pamiątek z jej dzieciństwa. :) Zatem wybaczcie jakość zdjęć, przyjdzie wiosna i na pewno się poprawię.
Szczerze, dopiero teraz zaczynam odczuwać, że Nutka to jest ten pies. Początki były trudne. Tosia w porównaniu do młodej okazała się samoobsługowym, niewymagającym szczeniakiem. Trochę czasu zajęło, aby rozwinęła się między nami ta jedyna w swoim rodzaju, specyficzna więź. Chciałam dzisiaj opowiedzieć Wam o problemach, tych, z którymi się zmagamy, ale również takich, które już pokonałyśmy - jak również o naszych małych sukcesach i osiągnięciach.
Nutka ok. 7 tygodni vs Nutka ok. 3 miesiące
Pisałam już na blogu o tym, że Nusia ma lęk separacyjny. Została porzucona, więc podejrzewam, że ma to związek z traumatyczną przeszłością. Od pierwszego dnia w domu wprowadziłam jej klatkę kennelową, którą dotychczas używałyśmy tylko na wyjazdach, bo przy Tosi nie miałam potrzeby z niej korzystać. Nutka zostawała sama tylko i wyłącznie w kennelu. Na początku było trudno, młoda skamlała i wyła tak głośno, że było ją słychać nawet po wyjściu z domu. Po tych trzech miesiącach muszę stwierdzić, że jest zdecydowanie lepiej. Zamknięta w klatce chwilkę histeryzuje, ale po kilku minutach dochodzi do wniosku, że to nie ma sensu i idzie spać. Aktualnie mamy ten komfort, że mój tata ze względów zdrowotnych przez prawie dwa miesiące musi przebywać non stop w domu, toteż z klatki prawie nie korzystamy, bo Nutka praktycznie nie przebywa sama.
pierwszy dzień u nas w domu i pierwszy raz w klateczce :)
Nutka borykała się również z problemem, który zdarza się chyba często u szczeniąt ze źle (albo wcale) przeprowadzoną socjalizacją. Nie umiała odpoczywać. Była wiecznie pobudzona, nawet kiedy oczy zamykały jej się ze zmęczenia, zaczynała gryźć swój ogon, łapy, mocno się drapać. Podejrzewam, że w jej pierwszym "domu" były jakieś dzieci, a może ludzie na emeryturze, którzy nie pozwalali jej odpocząć, wciąż się nią zajmowali i pobudzali. Nawet, jeżeli Nusi udało się zasnąć, był to bardzo płytki sen, byle dźwięk czy ruch od razu ją budził. W nocy zamykałam nas w pokoju, robiłam coś jeszcze przy biurku, a Nutka pobudzona biegała po pokoju i piszczała. Tutaj też naszym wybawieniem stała się klatka. Zamknięcie w niej było jasnym sygnałem "szczeniak odpoczywa, nie musi pilnować, nie musi być czujny". Dzisiaj klatki w ten sposób już prawie nie używam, chyba, że dzień był pełen nowych bodźców (np. wizyta w obcym domu czy spotkanie z nowym psem) i widzę, że Nutka sama się nie wyciszy. W ciągu dnia już nie biega po domu i nie skomli, gdy przez chwilę nie ma żadnego zajęcia, tylko idzie na legowisko odpocząć. Problem pobudzenia mamy jeszcze w obcych domach albo w czasie wizyt gości, ale nad tym też pracujemy.
Jak wyglądają jej relacje z innymi psami? Przyznaję, że przed tym miałam ogromne obawy, bo Nutka za wcześnie opuściła mamę i bałam się, że nie będzie potrafiła odczytywać wysyłanych przez obce psy sygnałów. Jakże się myliłam! W porównaniu do Tosi, Nusia bardzo swobodnie czuje się wśród innych psów. Większych od siebie z początku się boi, ale szybko się przekonuje. Mamy w rodzinie rówieśnicę Nuty - huskiego Zjawę. Nutka uwielbia się z nią bawić, ale, czym bardzo miło mnie zaskoczyła, potrafi ulec. Na co dzień nie jest pieskiem, który się podporządkowuje, ona lubi postawić na swoim i obawiałam się, że będzie podobnie w przypadku (nawet silniejszych od niej) psów. Zjawa z kolei jest dość delikatnym psem, ale znacznie większym od Nuty i mała czuje przed nią respekt. Kiedy jest już zmęczona i ma dość zabawy, kładzie się przez Zjawą na pleckach, a ta odpuszcza. Tosia nie lubiła zabaw z innymi psami i obserwowanie Nuty w czasie psich zabaw to dla mnie naprawdę ogromna przyjemność.
Nutka i Zjawa - pierwsze zdjęcie w wieku trzech miesięcy, drugie aktualnie
z "kuzynką" Miją
Niestety, w relacji z Tosią tak fajnie nie jest. O ile Nutka kocha Tośkę i traktuje ją jak starszą siostrę, o tyle Tosia ma Nutę za pasożyta. Jest już lepiej niż na początku, generalnie Tośka tylko pokazuje ząbki i straszy, nigdy nie doszło do niczego więcej. Kilka razy się razem bawiły, ale Tosia nawet wtedy trzyma dystans. O wspólnym leżeniu na kanapie mogę na razie tylko pomarzyć. Reasumując, Tosi bardzo nie podoba się obecność stworka i chciałaby znowu być jedynaczką.
jeden z pierwszych wspólnych spacerków vs spacer w minioną sobotę 
Może nie wszyscy wiedzą, ale w domu mamy też kota - Żwirka (lub Codiego; ma dwa imiona). O ile Tosia jedynie toleruje jego obecność, o tyle Nutka go uwielbia. Zachęca do zabawy, gonią się, najpierw ona jego, a potem na odwrót. Na obce koty mała na razie reaguje tylko zaciekawieniem i chcę, aby tak zostało.
Nutka kocha ludzi, kocha świat. Musimy nieco to hamować, bo na spacerze wręcz wyrywa się do przechodniów, szczególnie dzieci. Każdy napotkany człowiek jest obiektem jej pożądań. Nie wykazuje żadnej agresji, nie broni zasobów (jedynie czasem jej się zdarzy przed Tosią). Co jeszcze? Uwielbia zabawki. Kong czy zabawka na inteligencję to dla niej pikuś, coraz szybciej jej to idzie. Nie jest tak jak Tosia, wielbicielką piłek, woli raczej szarpaki, co ogromnie mnie cieszy. Ceni sobie zabawę z człowiekiem, nie bawi jej bieganie za zabawkami. Póki co wróżę jej karierę we frisbee 😎, ale zanim zaczniemy robić cokolwiek "na poważnie" to się prześwietlimy, bo malutka ma nieznacznie krzywe przednie łapki. Dopiero po tych trzech miesiącach odważyłam się napisać coś więcej o życiu z Nutką, bo nadal się poznajemy i uczymy razem żyć. Nie mogę doczekać się, kiedy będzie ciepło i będziemy mogły wychodzić w trójkę na dłuższe spacerki, które obie uwielbiają. Myślę, że tak spędzany czas też je bardziej do siebie przyzwyczaja i przekonuje. Na razie wszystko małymi kroczkami, Nuta jest psim dzieckiem, uwielbia naukę nowych poleceń (i bardzo szybko je pojmuje), ale traktujemy treningi jak zabawę, nic na siłę. Przed nami jeszcze wiele przygód, więc jeśli jesteście ciekawi jak dalej potoczy się życie tego śmiesznego pieska, obserwujcie bloga i nasz fanpejdż na fb. :) Nie mam pomysłu na nową nazwę, może macie jakieś propozycje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz