niedziela, 3 września 2017

Spotkanie z Agatą i Sarą


Korzystając z ładnej pogody w przedostatni weekend wakacji wybrałyśmy się do Leszna na spacerek z Agatą i Sarą. Ostatnim razem Tosia widziała Sarę dwa lata temu (?), toteż nieco obawiałam się jej reakcji, tym bardziej, że nie przepada za pieskami większymi od siebie. Kiedy Tosia pierwszy raz poznała Sarę momentalnie się w niej zakochała - co było dla mnie zaskoczeniem, bo nie zwykła reagować tak na inne czworonogi. Pomyślałam wtedy, że wpływ mogła mieć sterylka, którą Sara miała robioną nieco wcześniej (inny zapach, na suczki z cieczką Tosia też reaguje nad wyraz entuzjastycznie).
Agata z Sarą czekały na nas na dworcu kolejowym. Pierwszym zaskoczeniem było dla mnie to, że Tosia nie najeżyła się, nie zestresowała ani nie zaczęła warczeć na Sarę - wprost przeciwnie, chciała ją obwąchać i cieszyła się na jej widok. Przy kolejnej próbie obwąchania Sarze się to jednak nie spodobało i pokazała młodej, gdzie jej miejsce, co akurat wyszło na dobre, bo Tosia nie była już nachalna i miała do Sary większy respekt. W czwórkę udałyśmy się na zdjęcia, a potem na psi wybieg.
Większość poniższych zdjęć jest autorstwa Agaty - moje nadal w większości czekają na obrobienie. Chciałam napisać post dopiero, gdy skończę je obrabiać, ale akurat naszła mnie wena i stwierdziłam, że skorzystam z ostatniego wolnego dnia. Mam w tradycji opisywać każdy wyjazd czy spacerek z innym psem, uwielbiam potem wracać do tego, wspominać i zauważać postępy, jakich udało nam się od tego czasu dokonać.
fot. Agata
fot. Agata
Po wybieganiu psów poszłyśmy nad żwirkę - dużo razy o niej słyszałam, ale miałam okazję być tam po raz pierwszy. Powtórzyła się sytuacja, która miała miejsce w Wągrowcu i Tosia sama z siebie weszła do wody. Bawiła się piłką, sama wrzucała ją do wody i wyławiała, tylko raz Agata musiała interweniować i wchodzić po piłeczkę, bo Tosia popchnęła ją za daleko. Ogólnie z Sarą dogadywały się świetnie, głównie się ignorowały, ale nie miały ani jednej spiny. Ładnie się odwoływała, trochę mniej dumna jestem ze szczekania, bo tutaj niestety progresu nie było, ale porównując z poprzednimi latami jest naprawdę super. Co tu dużo pisać - mam cudownego psa!
fot. Agata
fot. Agata
fot. Agata
Jestem naprawdę dumna z młodej i mam nadzieję, że jak najszybciej powtórzymy spacerek! Powrót do domu minął nam dość spokojnie - Tośka troszkę poszczekiwała na konduktora, ale generalnie przeleżała całą drogę na mojej bluzie. Cieszę się, że w końcu mam psa z którym mogę bez obaw podróżować pociągiem. Z każdym wyjazdem widzę coraz większe postępy!
To tyle na dzisiaj, na koniec chciałam zaprosić Was jeszcze na bloga dziewczyn - KLIK! Agata, bardzo dziękujemy za spacerek i przepiękne zdjęcia! ♥ Moich też niedługo się doczekasz, obiecuję :p
A już za tydzień wyruszamy na kolejny dogtrekking do Sławy! Tym razem wybiera się w nami pewien wyjątkowy ktoś, o kim już na blogu pisałam... ale o tym w następnym poście! ;) 

2 komentarze:

  1. Cześć...! Masz nadal LPS? Wiesz no Littlest pet shop. Dzięki tobie ja teraz o tych wspaniałych figórkach pisze! Kocham Cię! Czytam w kółko twój blog o LPS i nie mogę wejść na tego na którym zakończyłaś z nimi przygode. Pomorzesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Ten blog jest zablokowany dla szerszej grupy odbiorców, ale jeśli bardzo Ci zależy, mogę udostępnić go dla Ciebie, tylko musisz podać mi swojego maila. Możesz napisać tutaj albo w wiadomości e-mail.

      Usuń