Wracając jednak do tematu, droga nie minęła nam całkiem bez niespodzianek i do Wągrowca dotarłyśmy dopiero popołudniu. Byłam bardzo ciekawa, jak psiaki się wobec siebie zachowają, ostatnio widziały się na Psiej Akademii prawie rok temu. Pierwszy spacerek odbył się bardzo kulturalnie - żaden z psów szczególnie nie zwracał uwagi na drugiego, oba były skupione na zapaszkach. Udaliśmy się do domku w którym mieliśmy mieszkać. Sądziłam, że Tosia w czasie przerw od spacerów będzie musiała być w klatce, bo w pomieszczeniach nigdy nie była szczególnie przyjaźnie nastawiona do innych przedstawicieli swojego gatunku. Tu czekało mnie pierwsze zaskoczenie - owszem, nie obyło się bez warczenia i pomrukiwania, ale naprawdę jestem z obu psiaków dumna. W domku nie było ani jednej większej spiny, pieski siedziały w otwartych klatkach albo zajadały się kongami (każdy leżąc na innym łóżku) nie zwracając na siebie uwagi. Tosia jak to ona, upodobała sobie miejsce pod łóżkiem - przecież tam gdzie ciasno, tam jest bezpiecznie. Nawet w czasie posiłków był spokój, Tosia zwykle leżała w pokoju, gdzie spałyśmy, a towarzyszył nam tylko Tobi. Co ciekawsze, domek jest zbudowany w taki sposób, że tych dwóch pomieszczeń nie oddzielają żadne drzwi, toteż Tosia miała do nas całkowity dostęp, a wolała odpoczywać. Kolejny miły aspekt - mój pies odpoczywał, umiał się wyciszyć! Wcześniej w obcym miejscu stanowiło to dla niej nie lada trudność. Trzecia kwestia, o której nie mogłabym nie wspomnieć, to szczekanie, z którego Tosia jest znana. Tosia nie szczekała w domku. A jeśli nawet, to naprawdę sporadycznie, gdy słyszała np. innego psa za oknem. Poza tym była psim aniołkiem i chwilami odnosiłam wrażenie, że nie mam psa. ;)
fot. Kornelia |
fot. Kornelia |
Trzeciego dnia poszłyśmy na długi spacer nad jeziorko. Czekała mnie kolejna niespodzianka, mianowicie mój nieznoszący wody piesek... sam do niej wszedł! Od razu po spuszczeniu ze smyczy poszła ochłodzić się do wody, chociaż nie było wcale tak gorąco. Po piłeczkę też wchodziła bez wahania, dopóki nie wpadła ona na tyle głęboko, żeby musiała odrywać łapki od dna - wtedy z pomocą przychodził Tobi. :D
Podsumowując, pieski zachowywały się wobec siebie świetnie! Oczywiście nie obyło się bez kilku spin, ale biorąc pod uwagę tak długi czas przebywania razem, było ich naprawdę niewiele. Tosia zachowywała się świetnie, ćwiczyła w rozproszeniach, odwoływała się, bardzo mało szczekała i jestem z niej naprawdę mega dumna! Dziękujemy Kornelia za wspólnie spędzony czas, bardzo tęsknimy i czekamy na kolejne takie spotkanie. <3 Mam nadzieję, że odbędzie się szybciej, niż za rok! ;)
Post prawdopodobnie zostanie uzupełniony w filmik. :)
fot. Kornelia |
fot. Kornelia |
Super spędziliście ten czas! Tobi i Tosia rzeczywiście są do siebie bardzo podobni i mogliby być rodzeństwem. Gratulacje, że Tosia tak ładnie się zachowywała. Przepiękne zdjęcia! Ja też jak głaszczę szczeniaczki, albo kociaki to nie mogę od nich odejść, ale chyba tak ma każdy psiarz ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy | psotkaisonia.blogspot.com
Super wyjazd! Szczeniaczki są śliczne :-) Też chciałabym za czas jakiś spróbować treningu agility :-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas :-)