niedziela, 1 listopada 2015

Test: Kong Squeezz Jels

Nareszcie obiecana recenzja żelka! Wiem, że długo z nią zwlekałam, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Moje kundle są dość nieobiektywnymi testerami, jeśli chodzi o zabawki (albo jedzenie), a w szczególności Tropek, który ubóstwia wszystkie i skoczyłby za nimi w ogień. Czy tak było również w przypadku Konga Squeezz Jels? 

Skąd wzięła się potoczna nazwa "żelek"? A no stąd, że zabawka zrobiona jest z nietypowej gumy - nie przypomina w dotyku zabawek, które można spotkać w każdym zoologicznym, jest twarda, niemal przeźroczysta i stosunkowo gruba, ale mimo to, z łatwością idzie ją ścisnąć. Kong Squeezz Jels występuje w pięciu wariantach - niebieski hipopotam, różowa świnka, zielona żaba, pomarańczowy bóbr/miś(?) i fioletowy słonik. Tak jak większość osób, polowałam na świnkę, bo najbardziej podoba mi się jej wygląd, ale niestety w sklepach stacjonarnych ciężko jest ją kupić, dlatego kupiłam hipopotama. Dzięki swojemu kolorowi jest lepiej widoczny dla psów, a i człowiekowi trudno go nie zauważyć, gdy zgubi się gdzieś w trawie. Prócz różnych kształtów, kong występuje też w trzech rozmiarach - S, M i L.
Poniżej wymiary naszego hipcia, czyli medium - są one przybliżone, bo zabawka jest w wielu miejscach wypukła i ciężko zmierzyć ją co do jednego milimetra.
Zabawka do pyszczków moich czworonogów pasuje idealnie, aczkolwiek jest dosyć śliska i łatwo wypada, czego np. Tosia nie lubi, Tropkowi za to nie przeszkadza, "rajcuje" go to jeszcze bardziej. ;)
Kong, dzięki nieregularnym kształtom, odbija się w niespodziewanym kierunku. Dobrze odbija się zarówno na twardym podłożu, jak i np. trawie. Tak jak wspominałam wcześniej, nie ma problemu z odnalezieniem go nawet w gęstej trawie - jasnoniebieski kolor bardzo rzuca się w oczy. Sytuacja jednak wygląda inaczej w wodzie, w której zabawka nie jest już tak widoczna. Tak, żelek unosi się na powierzchni wody, ale ja boję się trzymać go w niej długo, ze względu na piszczałkę. Z doświadczenia wiem, że piszczałki często psują się pod wpływem wody i zaczynają wydawać dziwne, często niemiłe dla ludzkiego ucha odgłosy.
Jeśli jesteśmy już przy temacie piszczałki, jest ona inna niż w większości zabawek, dobrze obudowana, bardzo głośna i po czterech miesiącach zabawy nadal żyje. Słyszałam jednak o przypadkach, gdy piszczałka psuła się po kilku dniach użytkowania, więc pewnie zależy to od psów - moje nie były zainteresowane żelkiem na tyle, aby go zepsuć.
No właśnie... a jak to wygląda z psiej perspektywy?

Tosia nie zakochała się w żelku od pierwszego wejrzenia. Owszem, bawi się nim, ale gdy na horyzoncie pojawia się piłka, hipcio przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Nie wiem, czy to przez fakturę zabawki, kształt, ale w każdym razie nie przypadli sobie do gustu. Tropek, jak to Tropek - wszystko co "lata", a tym bardziej piszczy, jest najwspanialszą zabawką na świecie, choć piłki i jabłka nadal są na pierwszym miejscu. Jednym słowem, według psów szału nie ma, mogło być lepiej.
Hipcio sporo z nami podróżował - nadaje się zarówno na krótsze, jak i dłuższe wyjazdy, bez problemu można schować go w saszetce czy kieszeni. W czasie pobytu nad morzem nie brałam go jednak na plażę, z obawy, że piszczałka się zapiaszczy (przezorny zawsze ubezpieczony!). Tośka bawiła się nim trochę w pokoju hotelowym, burząc w ten sposób spokój naszych sąsiadów... nie żartuję, piszczałka jest głośna, nie polecam do zabawy w domu.
Dzięki śliskiej powierzchni, nie ma najmniejszego problemu z czyszczeniem zabawki - wystarczy opłukać ją w ciepłej wodzie albo przejechać wilgotną ściereczką.
Zabawkę zakupiłam w cenie 23 zł, w internecie można dostać ją taniej. Czy kupiłabym drugi raz? No cóż... normalny człowiek odpowiedziałby zapewne, że nie, ale ja jestem psiarą i kieruję się zasadą "lepiej coś mieć, niż nie mieć", więc to pytanie pozostawmy bez odpowiedzi. ;) 
Przejdźmy zatem do podsumowania. 
 Plusy: 

+ dostępny w wielu kształtach i rozmiarach 
+ odbija się w niespodziewanym kierunku 
+ dzięki śliskiej powierzchni zabawkę łatwo się czyści 
+ unosi się na powierzchni wody
+ głośna, dobrze obudowana piszczałka 
+ gruba guma, którą łatwo ścisnąć 
 Minusy:

- są przypadki, gdy piszczałka psuje się po kilku dniach 
- wyślizguje się z pyszczka psa
- piszczałka jest głośna, co może przeszkadzać osobom ceniącym ciszę 


A Wy macie albo zastanawiacie się nad kupnem tej zabawki? Piszcie w komentarzach!

Na koniec chciałabym zaprosić Was na Stand-up Pod Budą, który odbędzie się siedmiu miastach w Polsce. 50% zebranej kwoty zostanie przekazana na schronisko dla zwierząt, pozostałe 50% pokryje koszty wynajęcia noclegu dla komików, sali, transportu. Może ktoś z Was mieszka w którymś z tych miast i chciałby pomóc potrzebującym czworonogom? Szczegóły wydarzenia TU i TU.
Poniżej linki do wydarzeń w poszczególnych miastach:

Białystok:
Łódź:
Warszawa:
Wrocław:
Piła:
Gdynia:
Bydgoszcz:

8 komentarzy:

  1. Zabawka wydaję się być fajna, robi wrażenie. :) Jestem ciekawa jak u nas by się sprawdziła.

    kundel-reks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mamy hipcia, Pi bardzo go lubi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajna! Bardzo mi się podoba, ale skoro szału nie ma, to w sumie nie wiem... :).

    Pozdrawiamy E&D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna. Ma piszczałkę to na pewno spodobałaby się mojemu psu, mi niekoniecznie. Pozdrawiamy pusia-i-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas by się raczej nie sprawdziła, Pies woli patyki i szarpaki, ale cena przystępna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta zabawka... Jest dziwna. W niewytłumaczalny sposób budzi moją niechęć.

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas piszczałka się zepsuła raptem po 1 użytkowaniu, mówię jej stanowcze nie :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba kupię tę zabawkę, szczególnie, że napisałaś, że zabawka ma tendencję do wyślizgiwania się z pyska, mojego psa niesamowicie to kręci.
    Pozdrawiam
    https://kilkagenowwilka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń