środa, 13 maja 2015

Odwieczna walka z żywiołem

W zeszłą niedzielę Tosia po raz drugi miała okazję uczestniczyć w biegu wiosny, który odbywa się co roku w Karcu. Ostatnim razem, na biegu jesieni, głośno dawała znać ludziom o swoim istnieniu - czy tym razem sytuacja się powtórzyła? Jeśli jesteście tego ciekawi, zapraszam do czytania!

Od początku wiedziałam, że kolorowo nie będzie, przecież przez te kilka miesięcy nikt nie podmienił mi psa. Nie było dla mnie zaskoczeniem, gdy zaraz po wyjściu z auta moich uszu dobiegło Tosiowe szczekanie. O wejściu w tłum ludzi razem z Tosią mogłam pomarzyć - poza tym, po co miałam ją dodatkowo stresować? Kilka minut przed startem dopadły mnie obawy, czy warto w ogóle startować, a potem denerwować się, gdy Tosia będzie wydzierała się na co drugą osobę? Jednak stwierdziłam, że nie po to tu przyjechałam, żeby teraz się poddać. Ustawiłyśmy się w miejscu, gdzie zbierali się ludzie, przy okazji Tosia obszczekała trochę dzieci i innych psów. Co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem - wykonywała wszystkie komendy, o które ją prosiłam, nawet gdy wokół roiło się od ludzi i zwierząt. Przed startem stałyśmy jeszcze jakieś dziesięć minut w jednym miejscu, a Tosia jest psem, który szybko się niecierpliwi, dlatego musiałam jej ten czas jakoś zapełnić. Postanowiłam z nią poćwiczyć zwykłe, stare i proste sztuczki, bo nie podejrzałam, że w takim rozproszeniu zrobi te trudniejsze. Jednak już po chwili wokół nas ustawił się wianuszek dzieci i ludzi, którzy oglądali Tosiowe sztuczki i zachwycali się zwykłym "poproś". Tosi ogromnie się to spodobało i wykonywała sztuczki z jeszcze większą chęcią.
Zaczekałam, aż wszyscy ruszą do przodu, aby móc bezpiecznie puścić psa na ziemię, bez obaw, że ktoś mi go podepcze. Gdy ludzie już trochę się rozbiegli, położyłam Tosię na ziemi i ruszyłyśmy. Nasz "bieg" opierał się głównie na chodzeniu, ale najważniejsze, że doszłyśmy do mety. :D Po drodze Tosia oczywiście obszczekała kilkoro dzieci, ale w porównaniu z tym, co było na ostatnim biegu, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jesteśmy na dobrej drodze do całkowitego pozbycia się szczekania. Na mecie Tosia otrzymała swój pierwszy medal (ale na pewno nie ostatni!), a potem przeszłyśmy się na pole obok, aby młoda trochę ochłonęła przed drogą powrotną. I tu czekało mnie kolejne zaskoczenie - piłeczka, smaczki i... ja, wszystko było fajniejsze od tłumu ludzi, który znajdował się zaledwie kilkanaście metrów dalej! Tosia ślicznie się skupiała i pozowała, nie zwracała uwagi na to, co dzieje się nieopodal - no po prostu pies ideał! Przychodziła na każde moje zawołanie, w ogóle się nie rozpraszała.
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że po prostu taka jest i nigdy zupełnie nie uda mi się zmienić jej temperamentu, ale póki co, walczymy z żywiołem i w jakimś stopniu chyba nam się to udaje. ;)

7 komentarzy:

  1. Najważniejsze jest, żeby sie nie poddawać. :)
    Gratulacje co do biegu! Tosia taka dumna z medalem na pierwszym zdjęciu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje medalu
    Fajnie że wzięłyście udział
    A to pierwsze zdjęcie urocze

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! :D Widać, że zrobiłaś z Tosią ogromne postępy! Oby Wasza praca przynosiła same świetne efekty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że organizatorzy pomyśleli o medalach :D Gratuluję tylu postępów i w ogóle super że Tosia wykonywała komendy i ładnie się skupiała :) Pierwsze zdjęcie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje! Tosia świetnie wygląda z tym medalem.:) Szkoda, że u nas nie ma takich biegów. :/
    Pozdrawiamy!
    Wiktoria&Rex
    http://reksio-the-dog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje! :D Naprawdę super, że macie medal. Ja ze względu na to, że mieszkam na wsi, a niedaleko niej jest dziura a nie miasto, to nie mogę uczestniczyć w takich biegach.

    Pozdrawiamy!
    max-psiprzyjaciel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje! Piecho jaki dumny z medalu :)

    Zapraszam również na bazarek,z którego zyski są przeznaczone na zwierzęta w schronisku :)
    https://www.facebook.com/events/1061212627240026/

    OdpowiedzUsuń