niedziela, 26 kwietnia 2015

Wiosenne refleksje

Wiosną wszystko budzi się do życia... oprócz mojego psa! Wszystko zaczęło się tak pięknie układać, aż nagle, w najmniej oczekiwanym momencie, Tosia dostała cieczki. Przez prawie dwa tygodnie nic nie ćwiczyłyśmy, nie trenowałyśmy, odpuściłyśmy agility. Obawiałam się, że Tosia po takiej przerwie zapomni połowy rzeczy, tym czasem spotkałam się z miłym zaskoczeniem! Nie dość, że Tosia nie zapomniała niczego, to zachowuje się o wiele lepiej niż wcześniej.

Był pewien czas, gdy żałowałam tego, że adoptowałam Tosię półtora roku temu... tak, żałowałam! Nie dlatego, że nie chciałam jej mieć, ale dlatego, że teraz wychowałabym ją zupełnie inaczej. Półtora roku temu wydawało mi się, że moja wiedza na temat psów jest wystarczająca, aby przygarnąć pod swój dach szczeniaka, jednak okazało się, że to nie jest takie proste. Dzisiaj jestem już o wiele bardziej świadoma wszystkiego, co robię i gdy kiedyś będę miała psa, na pewno wychowam go w inny sposób. Zdaję sobie sprawę z tego, że Tosia jest już dorosła i niektóre szczenięce nawyki ciężko będzie zmienić, ale damy radę. W końcu kto, jak nie my?
Ostatnio często chodzimy na pola, a to za sprawą piłeczek firmy Kong, które przyszły do nas kilka dni temu. Tosia je pokochała, tzn. na razie tylko jedną, bo pozostałych dwóch nie dostała. Piłka jest w masakrycznym stanie, ale pies szczęśliwy, a to najważniejsze ;) Recenzja piłeczek będzie, ale dopiero za jakiś czas.
Przy okazji ćwiczymy przywoływanie - Tosia zrobiła ogromne efekty! Wystarczy, że raz ją zawołam, a ona już jest przy mnie. Ze szczekaniem też jest lepiej, Tosia nadal szczeka, do ideału jeszcze daleko, ale efekty są! Niedawno miała okazję pierwszy raz przejechać się ze mną rowerem. Z początku nie wiedziała o co chodzi, ale w drodze powrotnej ładnie biegła już obok roweru.
Również w vaultach Tosia zrobiła postępy! Wcześniej odbijała się od mojej nogi tylko, gdy jej się chciało, teraz robi to zawsze, nawet, gdy nie mam smaczka w dłoni. Na ostatnim spacerze nawet wskoczyła mi na stopy!
Czasami mam dni, gdy najchętniej wymieniłabym Tosię na innego psa, np. jej mamę. Jest totalnym przeciwieństwem Tosi, nie szczeka, nie jest nachalna. Z drugiej strony, gdy pomyślę sobie, że inny pies miałby mnie rano budzić, z innym psem miałabym jeździć na obozy, chodzić na spacery... nie, nawet sobie tego nie wyobrażam. Tosia nie jest idealna, chwilami bywa tak wkurzająca, że mam jej dosyć, ale to jednocześnie mój wyśniony, wymarzony i najukochańszy pies, dla którego zrobiłabym wszystko!
Raz jest lepiej, raz gorzej, jak to w życiu bywa, ale z dnia na dzień coraz lepiej się rozumiemy. Wszystko idzie w dobrą stronę, efekty naszej pracy są coraz bardziej widoczne, a ja codziennie uświadamiam sobie, jakiego cudownego mam psa.


7 komentarzy:

  1. My piłeczek tenisowych z konga nie lubimy, mimo, że piszczą i w ogóle dla psa są 'wow genialne!', nie minie dzień czy dwa i piłka nadaje się do wywalenia. Gratuluję postępów, ale nie myślicie o sterylce? :)
    Jejciu, ile macie mleczyków! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza piłeczka też już w najlepszym stanie nie jest, ale nadal piszczy, a pies za nią szaleje ;)
      O sterylce myślę już od dawna, niestety tylko ja. Zanim adoptowaliśmy Tosię, umówiłam się z rodzicami, że wysterylizujemy ją gdy tylko przyjdzie odpowiednia pora... W naszej rodzinie jest kilka wysterylizowanych psów i kotów, wszystkie są tak grube, że ledwo chodzą, wciąż chcą tylko jeść i w ogóle się nie ruszają. Oczywiście to wina właścicieli, ale moi rodzice boją się, że Tosia też po sterylizacji taka się stanie i twierdzą, że skoro jej pilnujemy, to nie musi być wysterylizowana :\

      Usuń
  2. Dobrze że przetrwałyście cieczkę :D Ja też widzę, że przy wychowaniu Rokiego popełniliśmy parę błędów, ale wszystko idzie naprawić! ;) Ale u Was żółto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z Sonią też popełniłam wiele błędów i widzę to dopiero teraz gdy ale na pewne rzeczy jest za późno więc wiem o czym mówisz i chciałabym zacząć od nowa wychowywanie Soni ale nie wszystko da się zrobić bo Sonia jest czasem strasznie niegrzeczna i nie zawsze się mnie słucha
    ale też bym jej nie zamieniła na innego psa
    Super wpis i ładne zdjęcie z mleczami

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też żałuje, że Max'a wzięliśmy (ja i moja rodzina) kiedy miałam 7 lat. Wtedy nie wiedziałam NIC o psach.. Też popełniałam wiele błędów. No, bo w końcu kto ich nie popełnia ?! :D


    Pozdrawiamy!
    max-psiprzyjaciel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy pies ma swoje wady i swoje zalety :) Ja psiaka wezmę za 2 miesiące, dorosłego ze schroniska :) Cieszę się, że Tosia robi postępy :) Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Też popełniłam kilka błędów...... Śliczne zdjęcia :)
    oczamipsa365.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń